07:00 - Kawa na śniadanie !
Szybko zleciało. Ostatni wspólny biwak. "Soltery", "Larixy" oraz "Defendery" zdecydowały się przegadać pół nocy i zacieśnić kontakty. "Lokalesi" przypatrywali się nam. Wkrótce i z nimi nawiązaliśmy dialog. Zaowocowało niewielkim opóźnieniem w pobudce ale byli też tacy co na briefing poszli o czwartej zamiast o siódmej ;-)
07:20 - nie wszystkie nóżki wstały wcześnie rano ;-)
09:00 - Podstawowy zestaw narzędzi podręcznych. Kieszeń dostosowana i do narzędzi nowych i do używanych ;-)
09:30 - Młodzi ludzie wieczorem opowiadali o zwyczajach w Mali. Dziwili się naszym (np.:jak dziesięciolatek nie może jeździć motocyklem) i tłumaczyli swoje. Punktualnie o 23 podziękowali grzecznie za konwersacje i poszli do domu zaś rano przyszli nas pożegnać. Ich imiona są długie, skomplikowane i najczęściej trójczłonowe- nie zdołam ich napisać.
09:45 ___ 36 stopni w cieniu zobowiązuje do okrycia wierzchniego.. wszak to styczeń właśnie.... ;-)
Galeria nowoczesnych fryzur
14:20 - BAMAKO WELCOME TO!
15:00 - Meta. Uściski, wzruszenie... Każdy czuł się wygranym. Zmagania z piaskiem błotem (ba, nawet z oceanem), pomoc dzieciakom, współpraca wielu drużyn niezależnie od wysiłku włożonego w pomoc innym opłaciła się. Dziś już nie jesteśmy już tymi samymi ludźmi, jakimi byliśmy uruchamiając silnik w zimowy, mazurski wieczór. Więcej doświadczeń, pokory, woli walki. Niestety, elektroniczny pamiętnik nie jest w stanie opisać wszystkiego, nawet wspierając to materiałem zdjęciowym. Afrykę trzeba zobaczyć osobiście.
Tu nawet Droga Mleczna jest bardziej kontrastowa niż gdziekolwiek indziej. Marzenia spełnione. Kolejne już w drodze.
Organizator rajdu, Andrew Szabo
Karzeł z węgierskiego cyrku. Było z nim sporo zabawy i wesołych sytuacji. To najmniejszy człowiek świata, na którego oczekiwała w Bamako grupa karłów z Afryki! Nasz miniaturowy człowiek wyglądał przy karłowatych tubylcach jak ich niepełnoletnie dziecko... ;-)
"Pityu" - bo taki przydomek nosił węgierski karzeł dał się nam poznać jako totalnie nieprzewidywalny wesołek. Zaliczył walkę z wężem na pustyni, który ukąsił naszego bohatera oraz potrafił spać we własnej walizce... ;)
* W maju 2011 dotarła do nas smutna informacja, iż mały bohater naszego rajdu zmarł. Przyczyną podaną w oficjalnym komunikacie był "tryb życia" co wiązało się z jego nałogami - tytoniem i alkoholem...miał 65cm wzrostu i dożył 48 lat. komunikat prasowy
23:00 - Impreza pożegnalna. Na imprezę dojechaliśmy zniszczonym autobusem "komunikacji miejskiej" co było dla nas sporym przeżyciem. Stary, pognieciony bus mercedesa, z miejscami na szyby i łańcuchem zamiast drzwi w szalonym pędzie mknął po ulicach stolicy. Zatrzymywał się tylko wówczas gdy ktoś zapukał w karoserie odpowiednio głośno lub gdy ktoś z pobocza odpowiednio wcześnie pomachał. Hamulce w tym pojeździe były chyba tylko wspomnieniem.
Spośród ponad 200 startujących zespołów 150 osiągnęło metę, drużyna CCT zajęła 26 pozycję w rajdzie.
Po rozdaniu nagród i po wyróżnieniach zaczęła się prawdziwa zabawa!
Po rozdaniu nagród i po wyróżnieniach zaczęła się prawdziwa zabawa!