piątek, 21 stycznia 2011

Wielbłądy, kaktusy, herbata i Tesco . . . ;-)

 7:00 -  Poranek  w Ait Bekhu był wyjątkowo ciepły. Oczywiście tuż po przebudzeniu uczyliśmy się jeść z konserw nie używając sztućców ;-)




09:00 poszukiwania nieznanego ;-) Szukamy cech przedmiotów w określonych punktach GPS- to taki gadżet do całej zabawy. Jeśli nie znajdujemy - zostawiamy swoje ;-)

Przemek właśnie szuka liter.. Czy coś znajdzie? CO zostawi? ... ;-)
09:30 - odpoczynek po poranku.... w bezpiecznym, zacisznym miejscu.... ;-)


10:00 - z pytania o drogę.... zrobił się zakup kilograma Mauretańskiej herbaty... ;-)

Zapewniano nas, że w dalszej drodze ten zakup zwróci się nam z nawiązką, mimo gorących zapewnień zakupiliśmy asekuracyjną ilość tej dziwnej jakości herbaty. 




12:30 - wybrać najlepszą drogę ;)




13:09 - Dziś w Tesco promocja ;-) Grzech nie skorzystać!!!!



13:15 - "na wielbłąda":)


13:30 GPS. W takim miejscu nawigacja z wgraną mapą Afryki pokazuje drogę w dowolnym kierunku ;-)




15:00 - Każde miasto ma indywidualne wrota witające gości....


15:20 - potrzeba matką wynalazków


Program: Pranie wstępne i zasadnicze, wirowanie, bez płukania, temperatura wody - 30 stopni, bez namaczania ;)
RUN!

15:30 - spotkanie z wielbłądami




Tym razem z opresji wybawiła nas para z Włoch ;-) Dobro wraca. Włochom pomagaliśmy jeszcze w Europie ;-)



17:20 - kolejne widoki zapierające dech w piersiach






Zdjęcia Przemka i Mariusza - Komentarz zbędny!


21:00- Kolacja z rywalami ;-) w Laayoune. Przypadkowe spotkanie - my tankowaliśmy, oni naprawiali przebitą oponę.Od słowa do słowa - jest nowa znajomość ;-)


P.S. Zwróciliśmy uwagę na ilość ludzi spacerujących wieczorem po mieście, na urodę kobiet na wybryki dzieciaków.... Jak różne są nasze kultury! Policjant sprawdza nasze dokumenty, prosi o souveniry i uczy nas słówek...niesamowita sprawa ;-)

Kończę na dziś. Jest czwarta nad ranem, o siódmej pobudka a jeszcze z Atlantykiem trzeba iść się przywitać!