poniedziałek, 24 stycznia 2011

Szkielet wieloryba . . .

07:00 - Żołnierze. Co noc mamy subtelną obstawę campingu... 



09:00 - Kolejne WayPointy...  Nawigacja tu jest niesłychanie trudna. Nie ma tu ulic, budynków, punktów 
odniesienia, map w nawigacji satelitarnej. Obiera się drogę "na azymut" i liczy kilometry. Dojazd do waypointa okazuje się czasem bardzo utrudniony. Kilka drużyn woli trzymać się razem! 


13:15 - Spuszczanie powietrza w oponach. Wchodząc do piaskownicy należy dostosować kapciuszki ;) 



13:30 - Jedź!... Jeeeedź, jedź.... STÓJ!...no i po co mnie słuchałeś? ;-) 
Wykopanie się z takich wydm za pomocą trapów i łopaty to piętnastominutowa przeprawa. 





Piece of cake ;) 







14:35 - W oczekiwaniu na paliwo. Nie doczekaliśmy się.... Paliwa po prostu nie było, straciliśmy około 3-4 godzin i ruszyliśmy dalej w pustynię z tym zapasem paliwa jaki nam pozostał.



17:00 - drogowskaz... Na środku pustyni! 


18:00 - Niebezpieczne mokradła. Utknęliśmy... w miejscu, gdzie można było spodziewać się przypływu i zalania samochodu. Zanim wyciągnęliśmy się z opresji - kolejna drużyna zafundowała sobie dokładnie to samo. Wykopaliśmy siebie, pomogliśmy im. Od tej pory, do biwaku jechaliśmy razem. 





21:10 - Wjazd do Parku Narodowego i oglądanie szkieletów wielorybów. 



22:00 - Przymusowe tankowanie. Nie dojechaliśmy do celu na zatankowanym dzień wcześniej pełnym baku. Kilka kilometrów przed biwakiem silnik zatrzymał się. Musieliśmy skorzystać z rezerw.... 



23:00 - Kolacja - ryż z dżemem ;-) smakował wyśmienicie - szczególnie w takiej luminacji ;-) 
Inne załogi przychodziły wyjątkowo często - ciekawe czy przyciągnęło ich to świetlne zjawisko czy też woń jedzenia ;-) 




23:50 / nocleg na plaży... Pod gołym niebem !!!